Chief wrócił z Algieru
W podróży do macierzystego portu algierska fregata "El Mellah" wyruszyła z Gdańska 17 listopada o godz. 16.00. Oprócz pełnej stałej załogi, złożonej z 80 algierskich marynarzy, w rejsie uczestniczył, jako tzw. chief asystujący, Wiesław Suchocki (starszy oficer z "Daru Młodzieży"), 3 polskich oficerów wachtowych oraz 2 pracowników Remontowej Shipbuilding. Podróż zaplanowano na 16 dni, co nakładało dosyć wysoką średnią prędkość, wynoszącą 9 węzłów.
Relację z tej dziewiczej podróży przekazujemy za uczestnikiem rejsu Wiesławem Suchockim. Bałtyk nie był zbyt łaskawy dla żaglowca. Stały silny, przeciwny wiatr (7 st. B) sprawił, że notowali opóźnienie w stosunku do harmonogramu - średnia prędkość spadła do 7 węzłów. Szansą na nadrobienie dystansu było spokojne Morze Północne, niestety słabe wiatry zmuszały do jazdy pod silnikiem - 12 węzłów przy "full ahead". Na wysokości Texel znowu przeciwny wiatr i fala. "EL Mellah", przy pełnej naprzód, posuwał się z prędkością zaledwie 2 węzłów. Dopiero w rejonie Ushant nastąpiła poprawa - przy wietrze z NW postawili żagle - płynąc 10-12 węzłow po 1,5 doby dotarli 26 listopada do La Coruny.
Po 12 godzinach ponownie w drogę. Wiatry wprawdzie sprzyjające, ale bardzo słabe, więc ponownie pod silnikiem. Dopiero po minięciu Gibraltaru zaczęło się żeglowanie. Dystans ok. 200 Mm pokonali z prędkością 9-10 węzłów. Pogoda ponownie zepsuła się, mimo tego w rejon Algieru dotarli z zapasem czasu. Po nocnym sztormowaniu, 2 grudnia o godz. 9.00, "EL Mellah" w eskorcie okrętu patrolowego i dwóch ratowniczych, uroczyście witany, wszedł do Algieru.
W opinii Ch/O Wiesława Suchockiego załoga bardzo dobrze zdała egzamin. Po całym szkoleniowym cyklu w Akademii Morskiej, na "Darze Młodzieży" i bałtyckich pływaniach na "El Mellahu" to już przyzwoicie wyszkolony i zgrany zespół. A warto pamiętać, że uczyli się żeglowania od podstaw mimo morskiej praktyki na okrętach wojennych.
Sam żaglowiec także zdał ten egzamin celująco. Według Chiefa nawet lepiej od "Daru Młodzieży" radzi sobie w marszu pod falę - nie bierze dziobem wody. Dzięki zamontowanym kabestanom łatwiejsze są także manewry żaglami. Ciekawe kiedy ponownie zobaczymy algierską fregatę, z polskim rodowodem, w naszych portach ?