„This is the End” [Doors], ale "The Show must go on" [Queen]
Morze Północne, 02/04/2019
W drodze z Londynu do Gdyni trzy razy stawaliśmy na kotwicy: w cieśninie Kattegat koło wyspy Anholt, na południe od Bornholmu i w końcu na redzie Gdyni. Pierwszy postój był typowo techniczny – usuwanie „brody” z linii wodnej – przez te 10 miesięcy kadłub zdążył trochę obrosnąć. Drugi w oczekiwaniu na zmianę kierunku wiatru, a trzeci raz w oczekiwaniu na wejście do portu. Po wejściu na Zatokę spotkała nas miła niespodzianka – odbywający próby morskie ORP „Ślązak”. Dziękujemy dowódcy za pokaz zdolności manewrowych i odegranie hymnu narodowego oraz muzyki z Gwiezdnych Wojen!
Czwartek rano, stoimy na kotwicy w gęstej mgle, z której wynurza się flagowa jednostka SAR „Kapitan Poinc” – po odkotwiczeniu prowadzi nas do portu zwieńczona wodną kurtyną. Pewnie niewielu wie, że z kotwicowiska do południowych główek portu płynęliśmy w konwoju statków i okrętów – wszystko skryła mgła. Ledwie widzimy główki wchodząc do portu. Potem trochę się przeciera i widać ludzi na skwerze. Podczas obrotu statku tracimy keje z zasięgu wzroku, a przecież było to nie więcej niż 200 m. Słychać gwar, orkiestrę dętą oraz znajomy głos opowiadający o rejsie i statku. Cumujemy. Mazurek Dąbrowskiego, wielka gala flagowa potem chwila ciszy. Trap gotowy, schodzę na ląd i wtedy dociera do mnie – „to jest już koniec!”. W połowie drogi oglądam się na „Dar”. Składam meldunek, chyba nie tak mówię jak chciałem. Koniec.
Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie będę mógł uściskać najbliższych. Patrzę na tłumy – widzę sporo znajomych uśmiechniętych twarzy. Dziękujemy wszystkim za przybycie na skwer – nie spodziewałem się tak licznego przyjęcia. Potem nie wiadomo co powiedzieć, ale wiem jak to jest w takich chwilach, już nie raz wracałem. Pytają jak było, co zrobiło największe wrażenie - co powiedzieć w jednym zdaniu? Jest tyle do opowiadania, a czasu tak mało. Potem msza, a wieczorem Gala. Do domu docieram po północy.
Piątek dla załogi Daru był sporym wyzwaniem – musimy zapomnieć o Rejsie, bo szykujemy się do następnej podróży – zmiana części załogi, pralnia, prowiant, serwisy, naprawy, dostawy itd. do samego wieczora. Do południa pomaga nam grupa studentów i laureatów, którzy dobrowolnie zostali dłużej na statku, a po południu przychodzą studenci z poprzednich etapów – ochotnicy. Dziękuję wam wszystkim bardzo serdecznie!
Słucham szantę „Niepodległy rejs” nagraną przez naszych praktykantów tydzień temu.
30 marca wczesnym rankiem pod statek zajechały autokary ze studentami belgijskiej uczelni. Zamustrowaliśmy 113 studentów i 8 opiekunów/wykładowców. To już 12-ty raz „Dar” płynie w rejs dla Akademii Morskiej z Antwerpii. Tym razem do Vigo a potem do Antwerpii gdzie Belgowie schodzą. Wychodzimy z Gdyni w sobotę o 1800 – zaledwie 55 godzin od zacumowania.
Organizacja na statku jest trochę odmienna od tej jaką stosujemy dla polskich praktykantów. Studenci są podzielenie na 9 teamów – po 3 na jeden maszt. Jedna grupa jest zawsze wyznaczona do obowiązków gospodarskich – kuchnia, pentry, łazienki. Co 4 godziny zmieniają się teamy na mostku, w maszynie i na pokładzie. Dodatkowo jest jedna grupa rezerwowa którą można zawezwać na pokład jeśli jest taka potrzeba. Szkolenie do obsługi żagli trochę za wolne jak na mój gust, ale dzisiaj już stawiamy pierwsze żagle. Obsługi żagli łatwiej nauczyć się w praktyce. Cichną motory znika wibracja – można zebrać myśli, nacieszyć się cisza. Mamy 10 dni na dotarcie do Vigo. Mam nadzieję na sprzyjające wiatry.
Trochę się pusto zrobiło na statku: nie ma ekipy dziennikarsko-filmowej, kapelana, w ogóle jest nas mniej, bo tylko 144. Na statku słychać francuski, flamandzki, polski i oczywiście angielski.
Pozdrawiam
Komendant